Syriusz
przesunął kubek z gorącą herbatą po blacie drewnianego stołu. Kobieta siedząca
po przeciwnej stronie ujęła go w dłonie, zerkając z wdzięcznością na mężczyznę.
Zwróciła uwagę na drżące ręce bruneta i jego zaczerwienione oczy. Czuła w
powietrzu odór przetworzonego alkoholu, chociaż Black otworzył okno przed jej
wizytą, starając się wywietrzyć pomieszczenie. Wiedziała jednak, że Syriusz
jest trzeźwy. Zawsze był w trakcie ich spotkań, chociaż czasami sięgał po
butelkę.
— Możemy zaczynać? — zapytała, a
on opadł na krzesło i skinął głową, choć jego spojrzenie błądziło po tafli
okna. Kobieta sięgnęła po samopiszące pióro, które ustawiła na pergaminie. Te
zatrzęsło się z podekscytowania, gotowe do spisywania słów. — Wiemy już, co
skłoniło Harry’ego do podjęcia decyzji o przyłączeniu się do Voldemorta. Nie
kierowały nim osobiste pobudki, chociaż w Umowie Przymierza zawarł warunki,
które miały wpływ na jego życie prywatne.
— Wiedział, że jego bliscy mogą
zginąć przy jego najmniejszym błędzie. Musiał ich chronić, co chyba zrobiłby
każdy na jego miejscu. Nie powiedziałbym, że w tej kwestii kierował się sobą.
Jak zwykle chciał chronić innych. Nie mógł obronić całego świata, więc skupił
się na osobach, na których mu zależało — wtrącił Łapa, nie odrywając wzroku od
okna.
— Sądzę, że nikt nie będzie go za
to potępiać.
— Gdyby ktoś go za to potępiał,
byłby egoistą. Każdy próbowałby w pierwszej kolejności ratować swoich
najbliższych. To chyba zupełnie normalne.
— Ty również się tym kierowałeś,
prawda? Od samego początku starałeś się robić wszystko, żeby Harry, mimo Umowy
i przepowiedni, przeżył.
Syriusz odetchnął ciężko,
przenosząc wzrok na młodą dziewczynę, której nigdy nie kończyły się pytania.
Typowa dziennikarka.
— Harry, poświęcając sobie,
wydostał mnie z miejsca, w którym spędziłbym wieczność. Był najbliższą mi
osobą. To chyba jasne, że w pierwszej kolejności chciałem ratować właśnie jego.
— Wcześniej słabo się znaliście.
Dopiero Umowa uściśliła wasze relacje.
— Mieliśmy mało okazji, żeby ze
sobą przebywać, chociaż obaj się staraliśmy. Poznaliśmy się dopiero wtedy, gdy
miał trzynaście, prawie czternaście lat. Przez większość tego czasu Harry był w
szkole, a ja musiałem się ukrywać. Mimo to zdążyliśmy w jakiś sposób nawiązać silną
więź.
— Jaki był, gdy go poznałeś?
— Wszyscy zawsze mu powtarzali,
że jest kopią Jamesa z oczami Lily, dlatego w pierwszej chwili odniosłem
wrażenie że patrzę na jego ojca. Naiwnie pomyślałem, że tak samo jest z jego
charakterem. Dopiero później przekonałem się, że tak naprawdę jest mieszanką
obojga. Był impulsywny, często działał bez przemyślenia, ale zawsze miał dobre
intencje. Za osobami, na których mu zależało, poszedłby w ogień i to nigdy się
nie zmieniło. Był dobrym chłopakiem, który wiedział, czego chce i co jest
najważniejsze w życiu. Nigdy mu tego chyba nie powiedziałem, ale zawsze
widziałem go w roli aurora. Wiesz, miał zmysł, który podpowiadał mu, że dzieje
się coś, czym powinien się zainteresować. Nie był wybitnym uczniem, ale
nadrabiał to tym, co miał w głowie. Coś na zasadzie, że nie wiem, jakim
zaklęciem otworzyć drzwi, więc je wyważę albo wlezę oknem.
Dziennikarka uśmiechnęła się
lekko na jego słowa, a on westchnął cicho.
— Miał swoje wady, ale kto ich
nie ma. Pakował się w kłopoty częściej, niż wypadało i czasami cieszyłem się, że
nie byłem tego do końca świadomy, bo chyba dostałbym przez niego zawału. Łamał
zasady, ale w tej kwestii pewnie do powiedzenia najwięcej by mieli jego
nauczyciele. Był też uparty jak osioł, co nie zawsze wychodziło mu na dobre.
— Po zawarciu Umowy, jakie
największe zmiany dostrzegłeś?
— Przede wszystkim przestał
najpierw robić, a później myśleć. Zaczął wszystko kalkulować, zanim zaczął
działać. Stanął oko w oko z wojną i musiał dojrzeć. Wziął odpowiedzialność za
naprawdę dużą sprawę i starał się wszystko zorganizować tak, żeby ucierpiało
jak najmniej osób, chociaż nie zawsze później dobrze się z tym czuł.
— Co masz na myśli?
— Na początku roku szkolnego
doszło do sytuacji, w której nauczycielka ukarała ucznia, z którym Harry
przyjaźnił się jeszcze za czasów Harry’ego, a nie Evana. Kolejnym razem sam się
zgłosił do ukarania tego samego ucznia. Nie zrobił tego dla przyjemności. Nawet
nie potrafił rzucić zaklęcia torturującego, ale uznał, że chyba lepiej, żeby
rzucił urok, który mniej zaboli. Musiał później znosić niemiłe spojrzenia i
komentarze, chociaż nie czuł się dobrze z tym, co zrobił. Nie było łatwo na to
patrzeć, ale wtedy pomyślałem sobie, że kurde, jednak ten chłopak jest
silniejszy, niż mi się wydawało. Sam bym się nie przełamał, żeby zrobić coś takiego.
— Robiąc coś złego, zrobił coś
dobrego.
— Wybrał mniejsze zło, chociaż
odbiło się to na nim. Taki już był.
— Tęsknisz za nim?
— To tak, jakbyś spytała ojca,
który stracił swoje dziecko, czy oddałby swoje życie, żeby ono mogło żyć…
Remus Lupin wszedł do domu na
Grimmauld Place, od razu wyczuwając zapach alkoholu. Mimo to ruszył dalej,
szukając Syriusza, który mieszkał tutaj zupełnie sam od czasu bitwy w Hogwarcie
i śmierci Harry’ego. Znalazł Łapę z salonie, gdzie zgarbiony mężczyzna siedział
przy stole z butelką whisky. W większości była już pusta. Podniósł wzrok, kiedy
usłyszał kroki. Uniósł dłoń w powitalnym geście, nie ruszając się z miejsca.
— Znowu się zalewasz? — westchnął
Lunatyk, siadając naprzeciwko mężczyzny.
— Co innego mi pozostało? — odparł,
nalewając kolejną porcję whisky do stojącej obok szklanki.
— Musisz wziąć się w garść i
wyjść na prostą, Łapa. Wojna się skończyła, zostałeś uniewinniony. Możesz
zacząć wszystko od nowa.
Syriusz wbił w niego ostre
spojrzenie.
— Po co? Dla kogo? — szepnął
chłodno, a później zerwał się do pionu. — Wiesz, co cały czas pchało mnie do
przodu? Że zrobię wszystko, żeby przeżył. Nawaliłem. Po raz kolejny nawaliłem!
Cisnął szklanką o ścianę w
bezradnej złości.
— Co ci powiedział przed
śmiercią? — zapytał spokojnie Lunatyk, nie zwracając uwagi na jego napad
agresji, które ostatnio były u niego normą. — Żyj dalej. Tak, Hermiona mi to powiedziała, bo się o ciebie martwi
— oznajmił, widząc spojrzenie przyjaciela. — Miałeś spróbować. Obiecałeś mu to.
— I żyję — odpowiedział,
szyderczo się śmiejąc. — Żyję. Ale co to za życie?
— Tak jak Harry nie przewidział
śmierci Draco, tak i ty nie mogłeś przewidzieć, że Umowa zbyt mocno go
wyniszczyła. Ukrywał to. Nikt nie widział, że jego stan jest aż tak poważny.
— Sam wcisnąłem w niego eliksir —
przyznał słabo z oczami pełnymi łez. — Dałem mu go, bo na moich oczach płakał z
bólu. Tym go zabiłem. Przeze mnie nikt nie widział, co się z nim dzieje.
— Na siłę szukasz w sobie winy.
— Chciał cię przeprosić, ale nie
zdążył — wyznał Łapa, zmieniając temat. — Wspomniał o tym kilka razy, ale nie
mógł tego zrobić jako Evan.
— Za co? — zapytał zaskoczony
Remus.
— Za to, że okłamał cię w trakcie
waszej ostatniej rozmowy. Miał wyrzuty sumienia, że skończyła się ona
kłamstwem, bo już wtedy wiedział, co się stanie.
Lunatyk westchnął cicho.
— Niepotrzebnie tak się tym
przejmował.
— Lubił cię. Szanował.
Łapa sięgnął po kolejną szklankę,
nie zatrzymywany przez Lunatyka, który siedział ze spuszczoną głową, jakby
zabolały go ostatnie słowa.
— Nigdy nie sądziłem, że
zdobędzie się na coś takiego. Że tak bardzo poświęci samego siebie dla innych.
Lunatyk przywołał do siebie
szklankę, więc Syriusz polał również jemu.
— Za Harry’ego. — Remus wzniósł
toast.
— I Evana.
Wypili. A później Łapa zaczął
płakać.
— Co sądziłeś na temat jego
relacji ze Ślizgonami? Ślizgoni różnią się pod różnymi względami od Gryfonów,
więc na pewno nie było mu łatwo. Spodziewałeś się, że uda mu się nawiązać
jakieś bliższe przyjaźnie?
— Początkowo chciał związać się z
nimi tylko na tyle, by przekabacić ich na swoją stronę, odwieść od myśli, że
ich jedynym wyborem jest Voldemort. Przyznam, że sam się nie spodziewałem, że
nawiąże tak bliskie relacje z trójką z nich.
— Voldemort zginął po tym, jak
zabito Draco. Wiele osób zastanawia się nad tym, dlaczego to Draco był powodem,
który wytypował Harry, kiedy padła groźba zabicia wszystkich śmierciożerców
znajdujących się na polu walki.
— Draco miał Mroczny Znak, więc
również odczuł na sobie ból związany z atakiem Voldemorta. Jak dobrze już
wiesz, w Umowie był punkt, który mówił o tym, że nikt nie może tknąć bliskich
Harry’ego. Czy Voldemort podejrzewał, że Evan i Draco szczerze się ze sobą
zaprzyjaźnili? Sądzę, że nie. Może uznał, że są tylko znajomymi, który się ze
sobą trzymają tylko dlatego, że mają podobne zdanie na jego temat. Kiedy Harry
zbombardował go powodem, którym był Draco, Voldemort spanikował. Nie mógł zabić
wszystkich śmierciożerców, bo jednocześnie zabiłby Draco, łamiąc tym samym
Umowę. Dlatego zareagował tak szybko, gdy Halt cisnął w niego Avadą.
— Gdyby Draco nie zginął…?
— Być może Harry by zmarł, zanim
padł Voldemort. Voldemort być może by przeżył. Harry i Draco szczerze się
zaprzyjaźnili. Inaczej Umowa nie zabiłaby Riddle’a.
— Więc śmierć Draco…
— Uratowała nas wszystkich…
— Według wielu osób bycie
szpiegiem to bycie zdrajcą. Nikt nie wie, jakie to trudne zadanie. To ciągła
myśl, że musisz uważać na wszystko, co mówisz. Musisz kontrolować swoje
odruchy. Najmniejszy błąd może cię zdradzić. A teraz weź pod uwagę szpiega,
któremu zleceniodawca cały czas podcina skrzydła i czeka na ten błąd. Na pewno
wielu uczniów pamięta sytuację, gdzie Voldemort publicznie dał wszystkim do
zrozumienia, że Evan Reponer jest jego szpiegiem. Jak miał dalej szpiegować,
gdy wszyscy znali prawdę? On… — Łapa roześmiał się lekko.— Naprawdę był
beznadziejnym szpiegiem, patrząc na to okiem Riddle’a. Dużo rzeczy potrafił tak
okręcić, żeby Voldemort nie wiedział najważniejszych faktów, a jednocześnie
powiedział wystarczająco dużo, żeby nie złamać Umowy. Czasami po prostu nie
chciał nic wiedzieć, żeby nie musieć tego przekazać. Tak naprawdę nigdy nie
wyliczył mu nazwisk uczniów z Gwardii Dumbledore’a poza tymi, o których
Voldemort już wiedział.
— Jak to zrobił? — zapytała
zaciekawiona dziennikarka.
— Nie pytał. Nie drążył. Nie
starał się ich poznać. Najzabawniejsze jest to, że kiedyś wszedł w sam środek
spotkania GD. Oczywiście nie celowo. Pewien Ślizgon, z którym miał na pieńku,
podrzucił mu narkotyki do napoju. Ginny znalazła go naćpanego i zaprowadziła go
na spotkanie. Śmiał się, gdy mówił mi, że nie widział twarzy Gwardzistów, bo
dragi zamieniły ich twarze w uśmiechnięte buźki. Stwierdził, że nawet mózg mu
podpowiada, czego nie chce wiedzieć. Tak naprawdę starał się wszystkim pomóc,
robił wszystko, żeby Voldemort wiedział jak najmniej. Riddle na pewno znał
prawdę, ale nie tylko my dwaj byliśmy jego wtykami. Miał świadomość, że nie
może nam ufać. Inni odgrywali lepiej swoje role. Weźmy za przykład Teodora
Notta. Harry, Draco i Blaise byli z nim w dormitorium, a nigdy nie wpadło im do
głowy, że wiele ich ruchów jest pod obserwacją. Oczywiście, znali zagrożenie i
starali się rozmawiać na najważniejsze tematy na osobności, ale przecież każdy
może coś palnąć w nieodpowiedniej chwili. Podejrzewam, że Teodor wiedział o ich
akcjach sabotażowych i przez to wiedział o tym również Voldemort, ale tylko
czekał, aż Harry będzie musiał się do tego przyznać. Riddle potrafił tak
chronić swoich szpiegów, żebyśmy się nie domyślili, że wie o niektórych naszych
ruchach szybciej.
— Informacje od Notta spływały do
Voldemorta przez cały rok szkolny. To od niego dowiedział się o ataku, prawda?
— Tak wynika ze śledztwa aurorów.
W trakcie ostatniego buntu uczniów nikt nie wskazał Teodora jako śmierciożercy,
dlatego nikt go nie uśpił. Musiał się zorientować, że dzieje się coś ważnego i
przekazał tę informację. On też po jakimś czasie obudził wszystkich uśpionych.
— Wcześniej wiedzieliście, że
Voldemort zbiera armię.
— Bunt zaczął się głównie
dlatego, żebyśmy z Harrym mogli zniszczyć horkruksy. Byliśmy w domu Voldemorta,
gdy ten zaczął zbierać armię. Ledwo udało nam się uciec, ktoś nas rozpoznał w
trakcie ucieczki. Voldemort musiał wiedzieć, że nie przyszliśmy w odwiedziny.
Puchar był na widoku. Na pewno od razu zorientował się, że go nie ma, chociaż
wtedy to nie my go zabraliśmy. Od tego zaczęły problemy Harry’ego ze zdrowiem,
bo nie stawiał się na wezwanie.
— Ciebie też wzywał?
— Owszem, ale głównie skupił się
na nim i to w niego wycelował swój atak. Wiesz, tak naprawdę Voldemort zawsze
traktował mnie jako kogoś stojącego na uboczu. Zawsze chodziło mu bardziej o
Harry’ego i nie ma się czemu dziwić. Łączyła ich przepowiednia. To Harry został
wskazany jako jego zabójca i to z jego strony pojawiało się największe
zagrożenie. Siedemnastolatek, który miał zabić…
W czasie świąt Bożego Narodzenia
Syriusz wybrał się na cmentarz, gdzie pochowano Harry’ego. Zjawiał się tutaj
wystarczająco często, by dostrzec ilość kwiatów kładzionych na jego grobie.
Początkowo cały był zasłany wieńcami. Łapa spotykał tutaj obcych ludzi, których
wcześniej chłopak nawet nie widział na oczy, jednak każdy chciał w jakiś sposób
upamiętnić poświęcenie młodzieńca. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez kilka
miesięcy. Później bukietów było coraz mniej, gdy z mijającym czasem wszyscy
zapominali, co takiego wydarzyło się w Hogwarcie. Harry stał się bohaterem,
który odmienił los wojny, ale jego imię i nazwisko powoli zacierały się w
pamięci czarodziejów.
Syriusz włożył do marmurowego
wazonu świeże białe lilie, które miał zniszczyć czas, ale nie mróz. Później
kucnął i zgarnął z płyty zaległy śnieg, odsłaniając nie tylko prawdziwe imię i
nazwisko chłopaka, ale także dane, którymi posługiwał się przez ostatni rok
szkolny. Łapa delikatnie przejechał dłonią po marmurze, jakby chciał przekazać
chrześniakowi, że nadal o nim pamięta, że nadal żyje w jego sercu. Opuścił
głowę, czując uścisk w gardle.
Usłyszał kroki, lecz nie zareagował
w żaden sposób. Ostatnimi czasy ignorował wszystko, co nie miało związku z
Harrym. Zerknął na przybyłą osobę dopiero wtedy, gdy ta położyła białą różę na
płycie.
— Białe kwiaty. Też mam poczucie,
że inne do niego nie pasują — powiedziała cicho Ginny, przykucając przy nim.
— Są łagodne, pewnie dlatego.
Przez chwilę kucali obok siebie w
ciszy, rozmyślając nad tymi słowami.
— Wróciłaś na święta? — zapytał
wreszcie.
— Tak — westchnęła. — Hogwart
wrócił do normy, ale mało kto chciał zostać w szkole, pamiętając poprzedni rok.
— Stan Blaise’a się poprawił?
Ginny pokręciła lekko głową.
— Cały czas chodzi na
rehabilitację, ale to nic nie pomaga. Według lekarzy jad Nagini rozprzestrzenił
się tak bardzo, że jego lewa ręka i ramię już zawsze będą bezwładne. Chyba już
przyzwyczaił się do tej myśli szczególnie, że Dafne to nie przeszkadza.
— Dobrze, że ją ma. Jest dla
niego oparciem.
Ginny pokiwała powoli głową.
— A ty? — szepnęła.
Syriusz uśmiechnął się lekko.
— Ja jestem już wystarczająco
stary i doświadczony, żeby radzić sobie samemu.
— Nie powinieneś być sam.
— Ale chcę.
Podniósł się, dając znać, że chce
już iść. Ginny również to zrobiła, żeby się pożegnać.
— Przyjdź do Nory na święta.
Wszyscy się ucieszą.
Łapa posłał jej lekki uśmiech,
który dał jej odpowiedź.
— Pozdrów wszystkich ode mnie.
Mam nadzieję, że Ronowi i Hermionie dobrze się układa.
— Tak, jest w porządku —
szepnęła. Przytuliła go na pożegnanie. — Drzwi stoją przed tobą otworem.
Kiedy odchodził, wiedziała, że
podjął już decyzję.
— Dlaczego Voldemort zgodził się
zawrzeć tak niekorzystną dla niego Umowę? Było to dla niego ryzykowane, a
przecież bał się śmierci.
— Myślę, że był tak zapatrzony w
siebie, że nie sądził, że Harry zna już możliwość pozbycia się go, ale nie miał
jak tego zrealizować. Żył w przeświadczeniu, że nikt nie wie o powodach jego
nieśmiertelności i to go zgubiło. Cały czas miał przy sobie jednego horkruksa.
Drugiego miał u siebie w domu i nigdy nikt nawet go nie dotknął. To mu
wystarczyło.
— Nigdy nie podejrzewał, że coś
się zmieniło?
— Nigdy. To tylko oznacza, że nie
był wcale taki wszechwiedzący. Dla rozsądku powinien chociaż sprawdzić, co się
dzieje z pozostałymi horkruksami. Mógł pomyśleć, że Harry nie chce podpisać Umowy
tylko ze względu na siebie. Miał powód, żeby coś podejrzewać i nawet mu to nie
przeszło wtedy przez myśl.
— O czym mówisz?
— Harry rozmawiał z Nagini, która
naprowadziła go na myśl, że horkruks może znajdować się w domu. Pluliśmy sobie
w brodę, że nie pomyśleliśmy o tym wcześniej, bo mogliśmy go znaleźć już w
trakcie wakacji, ale nie mogliśmy cofnąć czasu. Zrobiliśmy plan domu i przy
każdej możliwej okazji po kolei obszukiwaliśmy wszystkie pomieszczenia.
— Powiedziałeś, że horkruks był
na widoku.
Syriusz uśmiechnął się lekko.
— Pod latarnią najciemniej.
Rozglądaliśmy się po zakamarkach, a nie widzieliśmy tego, co mieliśmy przed
oczami. — Kobieta pokiwała głową ze zrozumieniem. — Pewnego razu Voldemort
nakrył Harry’ego na przeszukiwaniu pokoju. Nie wiem, jakim cudem ten chłopak
zachował zimną krew, ale obrócił wszystko w taki sposób, jakby nie znał prawdy
i utwierdził go w przekonaniu, że szukał informacji, jak go zabić, a nie, że
konkretnego przedmiotu. Samo to powinno zapalić czerwoną lampkę nad głową
Riddle’a, ale on nawet się nie zawahał. Chyba wtedy bardziej rajcowała go
możliwość ukarania Harry’ego.
— Pierwszy raz mógł to zrobić,
tak?
— Dokładnie. Harry był nietykalny
przez Umowę, ale wtedy Voldemort obrócił to pod niewykonywanie polecenia.
— Co mu zrobił?
— Obdarł mu plecy ze skóry. Jasne
było, że nie możemy iść z tym do szkolnej pielęgniarki, więc musiałem go
połatać na własną rękę. Nigdy nie zapomnę tego widoku.
— Pewnie nie było ci łatwo.
— Nie było, szczególnie że nie
mieliśmy środków przeciwbólowych, więc wszystko robiliśmy na żywca, za
znieczulenie mając tylko alkohol. Wył z bólu, ale liczyło się dla niego to, że
nas nie wydał. To tylko dowodzi, że Voldemort był tak naprawdę głupi.
Siedemnastolatek wpuścił go w maliny. Czasami mam wrażenie, że Riddle podpisał
Umowę dla zabawy. Gdy pierwszy raz przeczytałem jej treść, pomyślałem sobie, że
gdzieś tutaj musi być haczyk. Jak Voldemort mógł zgodzić się na coś takiego?
Nie miał z niej niemal żadnych korzyści. Szpiegów, którzy naprawdę przyłożą do
misji, mógł mieć na pęczki. Zapewnił Harry’emu i jego bliskim bezpieczeństwo i
miał z tego tylko tyle, że nie spróbują się wzajemnie zabić, że jego życie nie
będzie zagrożone przez takiego dzieciaka. Tutaj jego rozumowanie również było
błędne, bo nie pomyślał, że tak naprawdę Harry ma gdzieś tę przepowiednię i
poświęci nawet swoje życie, żeby go wykończyć. Uznał, że to on wyjdzie na tym
lepiej.
— Mimo wszystko Harry nie
przeżył. Uważasz, że przegrał?
Syriusz uśmiechnął się smutno.
— Wygrał. Stanowczo wygrał.
— Harry’ego i Voldemorta
połączyły przepowiednia i Umowa Przymierza. Na temat obu magicznych kontraktów
wiemy już wystarczająco dużo, żeby mieć pełny obraz sytuacji, w której obaj się
znaleźli. Wiemy, co nimi kierowało, jacy byli, jak się zachowywali. Umowa
została złamana przez ich obu i dla obu skończyło się to śmiercią. Ale co z
przepowiednią? Kto odczytał ją prawidłowo? Wszyscy dobrze wiemy, że śmierć
Harry’ego wywołana została powikłaniami po Umowie, która wyniszczała go przez
kilka godzin. Uważasz, że to musiało się tak skończyć, bo to Harry odczytał
przepowiednię prawidłowo?
— Myślę, że przepowiednia już na
samym początku mówiła o Umowie, chociaż żaden z nich nie zdawał sobie z tego
sprawy. Możemy starać się oszukać los, ale i tak znajdziemy się w tym jednym
punkcie, do którego mieliśmy trafić. Wiem, jakim tokiem myślenia kierował się
Harry. Wiem, że łączył ze sobą jedno i drugie. Jeśli chodzi o Voldemorta…
Wydaje mi się, że Umową chciał oszukać przepowiednię. Że jakimś sposobem
odwróci to wszystko tak, że to odczyt Dumbledore’a będzie prawidłowy i zginie
tylko Harry. Że Umowa załatwi sprawę i nie będzie musiał go zabić swoją ręką,
żeby nie wypełnić przepowiedni. Tak naprawdę jeden zabił drugiego, ale żaden z
nich nie skierował w drugiego różdżki, żeby zabić. Obaj posłużyli się Umową.
Przepowiednia się spełniła. Każda się spełnia.
Kartka w kalendarzu jasno
wskazywała, jaki wypadał dzisiaj dzień. Dwunastego czerwca. Rok od bitwy o
Hogwart. Rok od śmierci Harry’ego.
Egzemplarz książki Druga twarz – historia Harry’ego Pottera
oczami Syriusza Blacka znajdowała się na stole w domu przy Grimmauld Place
12. Obok księgi stała opróżniona butelka alkoholu. Zaraz przy niej znajdowała
się różdżka.
W tym samym pomieszczeniu na
linie zwisało martwe ciało.
______________________
Wiem, że jest tutaj wielu fanów Linkin Park. Wiem, co czujecie. Nie mogę się otrząsnąć po tej stracie, bo LP przeprowadziło mnie przez dużą część mojego życia i zawsze byli w nim obecni.
Przepraszam Was za ten epilog.
Trisy Di Angelo, Agusia 2003, raczej nie będzie drugiego zakończenia. Po prostu go nie widzę, nawet jako miniaturki.
Myślę, że na tym blogu kończy się moje przygoda z opowiadaniami o Harrym Potterze. Postanowiłam ograniczyć się tylko do miniaturek związanych z poprzednimi opowiadaniami (pewnie głównie na DO). Być może w końcu spróbuję napisać coś swojego, ale jeszcze tego nie wiem. Po prostu jestem w takim stanie, że straciłam chęci do czegokolwiek.
Na Wasze pytania odpowiem pod komentarzami. Możecie też do mnie pisać na asku, twitterze czy mailu. Jeśli chcecie pogadać - piszcie śmiało. Szczególnie teraz, gdy wielu z nas, Soldiersów, potrzebuje wsparcia.
Dziękuję Wam, że czytaliście Umowę.
Wasza Bully
Gdy zobaczyłam to zakończenie, rozryczałam się, bo właśnie Chester przyszedł mi na myśl.
OdpowiedzUsuńCios prosto w serce tym ostatnim zdaniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za to opowiadanie.
Trzymaj się, bro.
Tak myślałam że go zabijesz. Innego zakończenia nie było dla Syriusza. Ten epilog jest dobrym zakończeniem dla całego epilogu.
OdpowiedzUsuńCiężko było mi go czytać, na końcu rozryczałam się. Może za miesiąc, dwa miesiące przeczytam go jeszcze raz i napiszę drugi komentarz, bardziej na temat opowiadania.
Ściskam Cię jeszcze raz i ściskam każdego fana Linkin Park. Nie wiem co jeszcze napisać... brak słów po prostu.
Bully, dziekuję Ci z całego serca. Za wszystko. Za zarażenie muzyką, za opowiadania. Wiem, już to robiłam, ale jeszcze raz dziękuję. Trzymaj się mocno, musimy to wytrzymać - najlepiej wszyscy razem.
Dziękuję.
Jedno z lepszych opowiadań! Dziękuję, za tak wspaniałą podróż :) Trochę mnie zasmuciło, że jednak poszłaś w tą drugą drogę jaką mogłaś wybrać. Jak śmierć Harrego pasowała mi, tak śmierć Syriusza już niezbyt... w końcu w jakiś sposób zawiódł Harrego poddając się :( ALE jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam przeczytać to opowiadanie i życzę weny, weny i jeszcze raz weny! Abyś tworzyła równie zapierające dech w piersiach opowiadania!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia
Jogo
Ostatnie zdanie było ciosem prosto w serce, rozryczała się, ale nie o tym chciałam pisać.
OdpowiedzUsuńOd tylu lat zbierałam się, żeby coś takiego napisać. Dzisiaj wiem, że to mój obowiązek. Chociaż sama ledwo się trzymam, to obiecałam. Wiesz, może i moja miłość do Linkin Park nie zaczęła się z Twoimi opowiadaniami, ale na pewno dzięki nim rozkwitła. I teraz... Boże, czuję taką pustkę, nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Chciałabym, żeby to wszystko okazało się pieprzonym snem, żeby Chester żył. Nie potrafię posłuchać piosenek bez płaczu, a przy One More Light serce łamie mi się na kawałki. Wiesz, te opowiadania zawsze będę łączyć z Linkin Park. Szczególnie Siłę Życia. Zarówno zespół, jak i ta historia towarzyszyły mi w trudnych chwilach. I naprawdę bardzo Ci za to dziękuję.
Ach, jak zwykle zaczynam płakać. Na samą myśl, że dzisiaj żegnam się z Twoim Harrym... to tak boli. Ale za nic nie zamieniłabym tych cudownych chwil, gdy czytałam Drugie Oblicze, gdy śmiałam się i płakałam, gdy krzyczałam na głupotę bohaterów. Nie żałuję, że cztery lata temu znalazłam przez przypadek rozdział „On umiera!” i się zakochałam. Następnego dnia pochłonęłam całą Siłę i Mrok Dnia, a to był jeden z lepszych dni. Później było DO, potem BM... a teraz UP. Każde na swój sposób inne, piękne i zaskakujące. W każdym wylałam choć jedną łzę, zaśmiałam się bądź zirytowałam. Pora się jednak pożegnać.
Dziękuję za Siłę Życia, za wspaniałego Czarnego, który tak bardzo mnie oczarował. Za Kizzy i Złodziejów Serc, którzy zarazili mnie miłością do Linkin Park, mimo że wcześniej też ich słuchałam. Za wspaniałego Briana, Ryana, Feniksy, Anioły, za Alexa, za Jaya, za Gabriela. Za niesamowitą atmosferę, za żarty, za chwile grozy, za niezwyciężonego Harry’ego. I za Ginny, którą tam naprawdę kochałam.
Dziękuję za Drugie Oblicze, za najwspanialszą ekipę pod słońcem; Gejszę, Żyletę, Dextera, Yoma, Szatana, Szefunia, Milkę i Missy. Za Kobrę, który stał się moim ulubionym Harrym. Za Nicole i jej wspaniały charakter, za Syriusza i Naomi, za elitę Slytherinu, za Snajpera. Za wyścigi samochodowe, akcje i imprezy w klubie. Za gorzkie zakończenie, które złamało mi serce, ale nie mogło być lepsze. Za najpiękniejsze miniaturki.
Dziękuję za Bitwę Myśli, za Harry’ego jako Ślizgona, za Sliver, Draco, Blaise’a i pozostałych. Za wspaniały wątek oklumencji i legilimencji, wspaniałego Snape’a i jeszcze lepszego Voldemorta. Za Tristana, za Syriusza, za Remusa. Ale również za przewspaniałego Hurta i cały dyzwizjon — Alana, rozbawiającego do łez, Madison, dziewczynę z jajami, Jasona, Issaca, Stana, Jaspera, Mickey’a i Navida. Za niesamowicie obrazowe opisy tortur i świetnie stworzony wątek Johna.
No i w końcu za Umowę. Za oryginalność, za niesamowitego Evana-Harry'ego, za Rileya-Syriusza. Za Draco, za Ginny, za Daphne. Za wszystko. Zabolała śmierć Syriusza, ale spodziewałam się tego. Jeszcze bardziej zabolało to podobieństwo do Chestera.
Wiesz, nie umiem wyrazić tego, co teraz czuję. Koniec. Wszystkiego. Czuję się gorzej, niż gdy skończyłam HP. Nie wiem, czy to przez to wszystko, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch dni, ale coś definitywnie się w moim życiu skończyło.
Z całego serca Ci dziękuję. Za przepiękne historie, za muzykę, za Czarnego, Kobrę, Furię i Evana. Za Ginny, Nicole i Silver. Za wszystkich. Pozdrawiam każdego fana Linkin Park, w tym Ciebie, musimy trzymać się razem. Jeszcze raz dziękuję, Bully. Chciałabym móc przytulić teraz wszystkich, którzy cierpią po śmierci Chestera.
Dziękuję
Ana Potter
W aktualnej sytuacji zakończenie wbiło mnie w fotel. Nie mogę uwierzyć, że to koniec. Koniec z Twoimi pięknymi opowiadaniami, koniec z LP. Dawno nie byłam tak smutna, jeszcze miesiąc temu byłam obok niego...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za wykonaną pracę przy tym opowoadaniu i poprzednich. Będę za tym tęsknić, mam nadzieję, że jeszcze niebawem coś napiszesz.
Pozdrawiam
Tosia
Odkładałem kasę, żeby móc pojechać na ich kolejny koncert w Polsce, gdziekolwiek by nie był.
OdpowiedzUsuńCoś się kończy, ale czy coś się zacznie? :(
"Bring me home in a blinding dream
Through the secrets that I have seen
Wash the sorrow from off my skin
And show me how to be whole again"
A zakończenie naprawdę mocne, nawet nie zważając na okoliczności
UsuńZakończenie epilogu boskie, choć cały czas żyję samobójstwem Chestera. Co do ogólnej Twojej twórczości to czytałem wszystkie blogi. Widać zmianę jaka przeszła od pierwszego opowiadania do ostatniego. Każde ma plusy i minusy. Zacznę swoją ocenę całej Twojej działalności od poczatku. Siła życia i Mrok Dnia. Na poczatku wręcz gubiłem się w tym co Harry potrafi i u kogo się tego uczył. Plusem jest wkręcanie piosenek LP do opowiadania:p. Drugie oblicze to już inna bajka. Miałem czasem wrażenie że w pewnych momentach brakuje Voldemorta. Takie jest moje odczucie. Chociaż całe opowiadanie czytałem i pewnie będę jeszcze czytać ze wzgledu na specyfikę zwiazku Nicole i Harrego. Ich kłótnie i rozejmy sprawiały że nie odrywałem wzroku od opowiadania. Bitwa myśli wybiła się tym że praktycznie cały czas akcja rozgrywała się w psychice bohatera. Po jakimś czasie zastanawiałem się co jeszcze Czarny Pan zaserwuje Wybrańcowi aby go złamać. I na koniec wisienka na torcie. Umowa przymierza. Opowiadanie godne gratulacji od samej Pani Rowling. Od samego poczatku do samego końca trzyma w napięciu, a samo zakończenie powala na kolana. Jedyne opowiadanie w którym miałem wrażenie że jeden zły krok to zwycięstwo złej strony. To opowiadanie zapadło w pamięć i pewnie jeszcze kiedyś do niego wrócę. Mam nadzieję że nie zrezygnujesz z pisania. Pozdrawiam. Twój wierny fan. A.
OdpowiedzUsuńNigdy nie pozostawiłam po sobie śladu, ale robię to teraz - nie mogłabym zostawić tego wszystkiego bez słowa. Swoją przygodę z Twoją twórczością zaczęłam od BM i... się zakochałam. Później już tylko chłonęłam całą resztę, ale bitwa już zajęła specjalne miejsce w moim serduszku. I w końcu nadszedł ten dzień, kiedy zobaczyłam link do nowego bloga - i to wtedy po raz pierwszy (bo na bitwę trafiłam po zakończeniu) wyrywałam włosy, zgrzytałam zębami, kiedy musiałam czekać ten tydzień czy dwa. Ale i tak było warto. A teraz... Chyba to trochę do mnie nie dociera. Tak samo jak śmierć Chestera. I tak, jestem kolejną osóbką, którą zaraziłaś muzyką. I zwyczajnie dziękuję. Za wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
C.
Kiedy wysłałaś mi Prolog do UP, pomyślałam sobie, że totalnie zajechało mi Grey'em. Już wtedy wiedziałam, że z tego powstanie coś naprawdę dobrego i zupełnie odmiennego, do czego przyzwyczaiłaś nas dotychczas. Zamieniłaś dużo śmiechu, nad-Pottera, muzyki, krwi i nielegalnych wyścigów na Pottera-stratega, który jest jeszcze bardziej skłonny do poświęceń, który cierpi. Niesamowite było móc Cię obserwować przez tych parę lat, kiedy miałyśmy okazję współpracować. I bardzo się z tego cieszę!
OdpowiedzUsuń"Umowa" to cała masa intryg, kombinacji, umiejętnego lawirowania słowem oraz gotowości do poświęcenia i nawiązywania bliskich relacji. Twój styl się nie zmienił, ale na pewno przeszłaś ogromną przemianę w trakcie pisania opowiadań HP.
Sama wiesz, jak zareagowałam na Epilog. Teraz jednak dochodzę do wniosku, że dla Syriusza naprawdę nie było innego rozwiązania. Mając na uwadze więź, jaka nawiązała się między nim a Evanem, zdarzenia, przez które razem przechodzili i to, że byli jedyni dla siebie, bez wsparcia bliskich - to właśnie sprawia, że nie wyobrażałam sobie dalszego życia Blacka. Jakkolwiek to teraz nie zabrzmiało. Ale sama rozumiesz.
Ostatnie zdarzenia... Nie, nawet nie potrafię tego opisać. Jestem dumna, że wstawiłaś ten Epilog, choć wiem, jak ciężko Ci to przyszło. Jesteśmy tu dla siebie nawzajem!
Gratuluję ukończenia kolejnego opowiadania i dziękuję Ci za nie. Liczę, że szybko się zobaczymy ;)
Buziaki i najmocniejsze uściski, Kochana!
A.
Wszystko co się teraz dzieje dookoła i we mnie, sprawia, że nie potrafię znaleźć słów. Uciekają, gdy tylko próbuję je wymówić. Więc napiszę niewiele- dziękuję. kocham. będę tęsknić. Za Tobą, za opowiadaniami i za Chesterem. On i Linkin Park znaleźli drogę do serc wielu z nas.
OdpowiedzUsuńSoldier Forever, 'cause fight never ends
Priori
Zakończenie nie takie jak się spodziewałam, ale nie o tym chciałam napisać. Nie mogę uwierzyć, że człowiek, którego zespół pokochałam właśnie dzięki Tobie teraz nie żyje. Dziękuję Ci za to, że te kilka ostatnich lat życia Chestera mogłam spędzić spędzić z nim i jego muzyką. Jeszcze miesiąc temu bawiłam się na koncercie Linkin Park a teraz już nigdy nie będę mogła powiedzieć mu prosto w twarz, że żyje dzięki niemu. Chester odchodząc pozostawił w żałobie nie tylko żonę, dzieci, rodzinę, przyjaciół ale także miliony Soldiers rozsianych po całym świecie. To straszne, że odszedł tak wspaniały człowiek. Dalej mam nadzieję, że to głupi żart jednak zdaje sobie sprawę, iż jest to złudna nadzieja. Mam nadzieję, że teraz jest już szczęśliwy. Teraz wszystkie ich piosenki nabrały dla mnie nowego znaczenia. Nadal nie mogę się po tym otrząsnąć i nie wiem czy kiedykolwiek nastąpi to zrobię w 100%. Dziękuję Ci za to, że miałam szansę ich poznać i przeżyć najwspanialsze chwile w swoim życiu. Soldiers Forever. Spoczywaj w pokoju Chazzy.
OdpowiedzUsuńWho cares if one more light goes out?
Well i do...
Wspaniałe opowiadanie. Ostatnie zdanie to bolesny cios w serce, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach (nadal nie mogę uwierzyć w śmierć Chestera. Mam nadzieję, że ma się dobrze, gdziekolwiek teraz jest). Być może spodziewałam się troszeczkę odmiennego losu dla Syriusza, ale przecież nie wszystko zawsze musi kończyć się szczęśliwie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś opublikujesz coś swojego. Z chęcią poczytam!
OdpowiedzUsuńMocno ściskam
x
Hej
OdpowiedzUsuńCzekam na grilla, wchodzę na bloga i patrzę nowy rozdział, zaczynam czytać-płaczę, a rodzina dziwnie się patrzy, no bo kto normalny płacze do telefonu?
Zapewne możesz spodziewać się za jakiś czas jeszcze jednego komentarza ode mnie pod epilogiem gdy przeczytam to opowiadanie o raz 50 :)
Spodziewałam się takiego zakończenia, tak samo jak śmierci Harry'ego, choć ostatnio mówiłam że cię znajdę i zabiję (za co przepraszam ale wiesz emocje wzięły górę miałam napisać jeszcze pod tamtym rozdziałem o tym ale już zapomniałam bo w poniedziałek wyjeżdżam i musiałam się naszykować i cały czas do sklepu, a to robota w domu) jak się uspokoiłam to stwierdziłam że nie wyobrażam sobie innego zakończenia, a jakby Harry przeżył było by już nudno. Szkoda że Syriusz umarł ale tego też się spodziewałam, bo jakoś sobie nie wyobrażałam żeby Syriusz żył bez Harry'ego. Domyślam się że ostatnie zdanie było stworzone po tej tragedii, śmierć Chestera była ogromnym ciosem dla ludzi. Jakoś nigdy nie słuchałam tego zespołu ale o śmierci usłyszałam od razu :( Potem posłuchałam piosenek i żałowałam że nie słuchałam tego zespołu. Szkoda że twoja przygoda z opowiadaniami o Harrym się już kończy. Jeszcze nie raz zajrzę na tego bloga jak i inne twoje blogi. Mimo wszystko dziękuje ci za każde twoje opowiadanie bo to były najlepsze jakie kiedykolwiek czytałam. Fajnie by było jak ktoś by przetłumaczył twoje opowiadania na język angielski jak i inne języki i przeczytała by twoje opowiadania J.K. Rowling.
Mam nadzieję że jak kiedyś wejdę na to opowiadanie to zobaczę notkę że stworzyłaś własne opowiadanie i można już czytać, albo wydałaś własną książkę :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie :*
Trzymaj się :)
Agusia2003
Jak ty to robisz, że piszesz tak świetne opowiadania?
OdpowiedzUsuńCiężko mi się nawet wysłowić, bo i tak wyjdę przy tym jak głupia.
Musiałaś na końcu z tym samobójstwem? ;c Od razu przypomniała mi się informacja o Chesterze. :(
Mimo, że mam prawie 18 lat właściwie wychowywałam się słuchając (nałogowo) ich piosenek. Nieraz chciałam jechać na ich koncert, ale zawsze to nie było czasu, albo pieniędzy. Zawsze mówiłam, że następnym razem na pewno, a tu już następnego razu nie będzie. ;(
Serce się łamie.
Nie dość, że odszedł Chester, to ty jeszcze uśmierciłaś Harry'ego i zapewne Syriusza. :(
Mimo to mam nadzieję, że napiszesz coś jeszcze, ale może coś z bardziej optymistycznym zakończeniem. c;
Pozdrawiam
Ostatnie zdanie - cios w moje serce... cały czas płaczę, żałuję że nie zobaczyłam Chestera na żywo... żałuję że odkładałam wyjazd na koncert... bo coś.. bo pojadę na następny... teraz wiem że następnego nie będzie...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za pomoc w odkryciu Linkin Park. To dzięki Twoim opowiadaniom zakochałam się w Ich pięknej i magicznej muzyce.. Dziękuję Ci z całego serca ❤
Ostatnie zdanie to cios prosto w serce. Naprawdę, nadal ryczę jak sobie przypomnę, że Chester nie żyje. Moja przygoda z LP zaczęła się przez SŻ/MD i juz wtedy moje serduszko się zakochało. I te wszystkie świetne piosenki innych zespołów w DO/DC i mniej, ale wciąż tak samo zajebiste piosenki w BM/IM. Dziękuje Ci zatem za te wszystkie świetne historie, gdzie plakałam, śmiałam się, rumieniłam się, krzyczałam i wiele wiele innnych. Czytanie ichbylo przyjemnością i na pewno je przeczytał jeszcze wiele razy.
OdpowiedzUsuńCałuski,
Nesia ⚡❤
PS. Świetny epilog, innej drogi dla Syriusza nie widziałam, to była zbyt głęboka więź.
... Dziekuje ci... To dzieki tobie poznalem Linkin Park... Dzieki tobie zakochalem sie w ich muzyce ... I w spiewie Chestera.. Dziekuje za twoje opowiadania... Ktore sprawily ze zaczalem czytać ff z harrego Pottera.. Moim marzeniem bylo spotkac Chestera na koncercie. .. Mialem za 2 lata jechac... Ale... Niestety... To juz nigdy nie nastapi... Jest mi strasznie smutno. ... Zostalo mi po chesterze tylko piosenki i niespelnione marzenia. Marzenia Koncertu i autografu... I zobaczenia go.. Dziekuje za zarażenie muzyką i opowiadaniami. Ave... Trzymaj sie... Pozdrawiam. .. Wszyscy Fani Chestera... Trzymajnie sie... .. Słuchajcie jego piosenek by upamiętnić co stworzyl... A stworzyl cos pięknego. Ave...
OdpowiedzUsuńPiękne opowiadanie. Nie takie co słodzi cały czas. Jego koniec, taki inny niż znacznej ilości. Tak jak w życiu, nie ma w pełni dobrego końca pewnej historii. Ale tutaj mamy zakończenie jakie łapie za serce i daje do myślenia. Prawdziwie złe. I to nie względem wygrywającej strony.
OdpowiedzUsuńOczekuję następnego opowiadania w Twoim wykonaniu.
Nie chce cię w żaden sposób urazić, ani nic w tym stylu, ale co ty masz z tym uśmiercaniem bohaterów? W bitwie myśli Silver, w drugim obliczu zarówno Harry jak i jego partnerka( później dodałaś drugi epilog) nawet w sile życia jest ten motyw. Świetnie czyta mi się twoje opowiadania, ale te śmierci na sam koniec gdy wszystko wydaje się być już dobrze są dołujące.
OdpowiedzUsuńCiężko mi wyobrazić sobie przedstawienie wojny i brak śmierci w tej sytuacji. To chyba mało realne, żeby wszyscy przeżyli.
UsuńBully,
OdpowiedzUsuńmogę tylko płakać...
Od samego początku pokochałam Twoje opowiadania,Twój sposób pisania rozwijający się z czasem. Zawsze do nich chętnie wracam.
Również dzięki Tobie poznałam Linkin Park i zakochałam się... Najpierw w Numb, a potem w całej reszcie. To była jedyna muzyka, której miałam ochotę słuchać kiedy dwa lata temu było ze mną naprawdę źle, kiedy odcięłam się od całego świata...
A teraz kiedy po raz kolejny płaczę przy zakończeniu Twojej historii zaczynam ryczeć jeszcze bardziej, bo dowiaduje się o Chesterze. Wcześniej nie wiedziałam, bo przez ostatnich kilka dni nie miałam dostępu do internetu i nie słyszałam o Tym...
Trzymaj się mocno kochana...
To właśnie dzięki tobie Bully poznałam Linkin Park....i tak samo jak drugie oblicze zaczęło tą miłość to to zakończenie....boże...eh znów się rozryczalam....ale dziękuję ci za to kolejne cudowne opowiadanie, jesteś niesamowita
OdpowiedzUsuńJeśli kiedyś wydasz książkę to mam nadzieję że dasz nam ludkom znać, bo nie wybaczyłabym sobie gdybym przegapiła jakąś historię Twojego autorstwa. Nawet jeśli czytanie kończy się płaczem.
OdpowiedzUsuńPat
cześć, nie wiem czy sprawdzasz jeszcze komenatrze, ale mam nadzieję, że tak. Czytam to opowiadanie już drugi raz i tak samo na nie reaguję jak pół roku temu. Mimo tego, że wiedziałam jak wszystko się skończy to nie mogłam powstrzymać łez przez cały epilog tak jak końcówkę 28 rozdziału, przez to wyglądam jak dorodny pomidor, a zaraz przyjadą goście i nie wim jak ja się pokaże w takim stanie. Z przyjemnością stwierdzam, że znowu odwaliłaś kawał dobrej roboty (czytałam twoje inne opowiadania), a to ff jest zdecydowanie moim ulubionym ze wszystkich jakie czytałam. Pomimo tego, że napisałaś iż już więcej historii ze śwaita Harry'ego Pottera od ciebie nie otrzymamy, ja będę czekać. Może dostaniesz jakiegoś powera, albo coś cię zainspruje i do nas wrócisz. Jeśli napiszesz swoją ksiażkę, to daj nam znać, ja na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś się odezwiesz.
Do zobaczenia
Opowiadanie jest naprawdę dobre. Zrobiłaś ogromne postępy. Chciałabym, żeby Twój Syriusz był choć raz szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńBardzo żałuję, że nie pozostawiasz nadziei na żadną nową historię.
Po przeczytaniu "Umowy Przymierza" po raz trzeci, postanowiłem w końcu coś napisać od siebie. Na wstępie chciałbym Ci bardzo podziękować za kolejne wspaniałe opowiadanie. Choć czytałem to juz trzy razy, za każdym razem przy ostatnim rozdziale i epilogu płaczę. Uwielbiam to opowiadanie ponieważ bardzo dobrze odzwierciedla czasy wojny i zachowania ludzi podczas trwania konfliktu. Nie jest to też kolejne opowiadanie gdzie Harry zyskuje super moce, a i tak przez ileś rozdziałów nie może pokonać Voldemorta. Stylistyka, budowa opowiadania i fabuła wciągają od samego początku. Widać tu też ogromne postępy jakie poczyniłaś od napisania "Siły Życia". Jeszcze raz bardzo dziękuję za to opowiadanie i liczę, że napiszesz coś swojego lub najdzie Cię ochota na kolejne Potterowskie opo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCiekawie kto naprawdę to wszystko czyta. Bardzo mnie to ciekawi.
OdpowiedzUsuńJa też ja co po niektórzy tutaj, mam nadzieję, że jeszcze jakieś opowiadanie Potterowskie się pojawi. :)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńcudownie, ale smutno mi, Syriusz napisał książkę o Harrym, ale naprawdę to czemu sam się zabił (trochę to rozumiem), ale własne Harry chciał aby żył, czy w ogóle Syriusz pomyślał o Remusie, byli przyjaciółmi, i to okazuje się, że Theo był szpiegiem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Tym blogiem jest bardzo duże zainteresowanie. Na pewno dużo osób tutaj wejdzie.
OdpowiedzUsuńTwoje prace trafiają na wottpad 😒
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńopowiadania czytałam z zapartym tchem, mam wielką nadzieję, że coś się jeszcze pojawi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Anka
Zanurz się w magiczny świat Harry'ego Pottera! Nasze harry potter funko pop to nie tylko wspaniała dekoracja, ale także doskonały sposób na wyrażenie swojej pasji do czarodziejskiego uniwersum. Sprawdź nasze najnowsze modele!
OdpowiedzUsuń