Evan
już niemal wisiał w kajdanach, ciężar ciała utrzymując na ramionach. Niemalże
wył z bólu, kiedy co chwilę łapały go skurcze. W plecy jakby ktoś wbijał mu
strzały przy najmniejszym ruchu. W ustach miał sucho jak na pustyni, pod oczami
pojawiły się ciemne sińce, a na widok jedzenia go mdliło. Gdyby nie obecność
Ginny, chyba już dawno by zwariował. Podnosiła go na duchu w najgorszych
chwilach, dodawała mu sił, kiedy był na skraju rezygnacji.
Kiedy po raz kolejny zjawił się
Rowle, jego uśmiech był tak paskudny, że Neville aż zerwał się do pionu i tylko
szybka reakcja Padmy zatrzymała tragedię, jaka mogłaby się stać.
— I jak tam, Evan? Masz mi coś do
powiedzenia?
Serce chłopaka zabiło szybciej.
Być może mógł to przerwać. Wysłuchałby szyderstw, ale te tortury by się
zakończyły. Wyszedłby z tego piekła i… Jego wzrok padł na Ginny, która patrzyła
na niego ze zrozumieniem. Być może nie osądziłaby go źle po tym czynie, ale nie
potrafiłby jej później spojrzeć w oczy.
— Pieprz się — powiedział
zachrypniętym głosem w stronę Rowle’a, któremu natychmiast zszedł z ust
szyderczy uśmiech.
Później Harry w ogóle go nie
słuchał. Nie kodował jego słów, jakby miał pilot, którym ściszył głos w
telewizorze. Patrzył w ścianę, chociaż znał na niej każdą rysę, każde
wgłębienie. Drzwi do lochów zatrzasnęły się z hukiem i dopiero wtedy Evan
zamknął oczy i oparł czoło o ścianę, uświadamiając sobie, że właśnie zniszczył
ostatnią szansę na uwolnienie się z tego piekła. Ginny objęła go od tyłu i
przytuliła się do jego pleców.
Rozległy się szybkie kroki kilku
osób. Evan nie miał zamiaru patrzeć na szydercze twarze śmierciożerców, więc
nawet nie zerknął w tamtą stronę. Lavender wydała z siebie stłumiony okrzyk.
— Evan.
Chłopak natychmiast spojrzał na
przybyłych, dostrzegając Dafne i Dracona.
— Merlinie, wyglądasz jak trup na
skraju rozkładu — westchnęła ciężko dziewczyna.
— Jak zawsze wiesz, jak pocieszyć
— odparł Evan ze słabym uśmiechem.
— Dlatego się razem trzymamy.
— Nie mamy dużo czasu. — Draco
jak zwykle sprowadził ich na ziemię. — Pamiętasz, co planowaliśmy po akcji z
lochami? — Harry pokiwał głową. — Wszystko wymyśliłeś i władowali cię do lochów
za coś innego. Rowle niemal śpiewa w Wielkiej Sali, czego to z tobą nie zrobi,
więc ludzie zaczęli się wycofywać. Plus jest taki, że inni dostali kopniaki w
tyłki, więc ci, którzy odeszli, zostali zastąpieni innymi.
— Więc postanowiliśmy zrealizować
to z innymi osobami — wtrąciła Dafne z entuzjazmem. — Początkowo chcieliśmy
poczekać, aż wyjdziesz, ale uznaliśmy, że wtedy wszystko spadłoby na ciebie,
więc wybacz, kochany, ale jesteś wykluczony.
— Kluczowe pytanie jest takie:
czy ktoś — zaznaczył Draco — może
wiedzieć, co zaplanowaliśmy?
Harry pokręcił głową, doskonale
rozumiejąc, co chłopak ma na myśli.
— Nic nie wie. Dopóki stąd nie
wyjdę, nie macie żadnego zagrożenia.
Draco skinął głową z
zadowoleniem. Dafne obserwowała zakutego Ślizgona z lekko zmarszczonymi
brwiami.
— Poczekaj… Tak stoisz od czasu,
gdy cię zamknęli?
Harry skinął głową w stronę
ściany z niemrawą miną. Z twarzy Draco i Dafne zniknęły jakiekolwiek oznaki
zadowolenia. Spojrzeli na siebie ze zgrozą.
— Trzy dni? — wydukała
dziewczyna.
— Mogłaś tego nie mówić —
wymamrotał słabo Harry. — Wolałem żyć w nieświadomości.
Ginny podeszła prędko do krat
oddzielających ją od dwójki Ślizgonów.
— Jesteście w stanie załatwić
trochę wody? — zapytała bez zbędnych wstępów. — Nie dają mu nawet nic do picia
— dodała ciszej.
Draco zerknął na nią i bez
żadnego komentarza wyczarował prostą szklankę. Dafne napełniła ją wodą, a
później przekazała Ginny, która prędko ją odebrała i podeszła do Evana.
— Tylko powoli, żeby nie
zwymiotował — rzuciła jeszcze Dafne.
Spojrzała na Draco i kiwnęła
głową. Westchnął cierpiętniczo i mruknął:
— Żebym pomagał Gryfonom. Świat
się wali.
Wyczarował kolejne szklanki,
które Dafne wypełniła wodą i podawała więźniom. Niektórzy wyglądali tak, jakby
sądzili, że w środku znajduje się trucizna.
— Serio? Siedzimy w tym gównie
razem — stwierdziła na to Dafne.
Pragnienie było silniejsze od
uprzedzeń.
— Evan, odbijemy cię — obiecała Ślizgonka
tuż przed odejściem.
Chłopak uśmiechnął się słabo.
— I dam nogę z Hogwartu? Wiecie,
że nie mogę.
Pokiwała powoli głową ze
zrozumieniem. Później razem z Draconem pobiegli do wyjścia, gdzie na czatach
stał Blaise.
O tym, że w szkole doszło do
jakiejś poważniejszej akcji, więźniowie dowiedzieli się od wściekłych
śmierciożerców, którzy przynieśli im coś do zjedzenia. Nikt nie odważył się
zadać konkretnego pytania, lecz z ich słów wynikało, że było to coś zasadniczego.
Harry uśmiechnął się do ściany na te słowa, doskonale wiedząc, co się stało.
Gwardia Dumbledore’a szybko skojarzyła fakty z jego rozmową, więc niezbyt się
zdziwił, kiedy zapytano go, o co chodzi.
— Przejęli ich magazyny z
jedzeniem — przyznał.
Główni podejrzani znajdowali się
w lochach, więc śmierciożercy nie mieli pojęcia, gdzie zacząć szukać winnych.
Tego samego dnia Harry poczuł, że jego naszyjnik od Voldemorta zaczyna się
rozgrzewać.
Już kolejnego poranka okazało
się, że doszczętnie spalono kwatery Rowle’a. Mężczyzna był tak wściekły, że
więźniowie na jego rozkaz nie dostali jedzenia.
Evan wyglądał coraz gorzej.
Zmęczenie i tortury odcisnęły się na jego twarzy, a naszyjnik palił go w klatkę
piersiową jak ogień. Chłopak powoli zaczynał panikować, ponieważ odczuwał
pierwsze skutki łamana Umowy. Najwidoczniej Riddle niecierpliwił się coraz
bardziej jego brakiem odpowiedzi na wezwanie, a Harry nie był w stanie przekazać
mu żadnej wiadomości, dlaczego się nie pojawiał. Wszyscy zapewne uznali, że
krew cieknąca z jego nosa to objaw przemęczenia i wyczerpania fizycznego,
jednak on zdawał sobie sprawę z tego, że prawda jest inna. Nie brakowało mu
wiele, żeby pożegnać się z życiem. Ginny starła krew z jego twarzy i dostrzegła
jego przerażone spojrzenie.
— Dasz radę — szepnęła.
— Nie o to chodzi. Muszę stąd
wyjść — odparł słabym głosem.
— Wiem, że jest ciężko…
Pokręcił głową.
— To zupełnie inna sprawa.
Jakby na potwierdzenie tych słów,
krew poleciała z jeszcze większą intensywnością, płynąc mu po brodzie i
skapując na podłogę. Ginny prędko przyłożyła jakieś szmatki do jego nosa, lecz
już po chwili zaczął pluć krwią.
— To nie jest normalne —
zaniepokoiła się Susan, widząc reakcję jego organizmu.
Naszyjnik palił go tak mocno, że
zapewne powoli zostawiał znak na jego skórze, a on nie miał pojęcia, co ma
zrobić. Zdawał sobie sprawę z tego, że umiera i nie miał kogo prosić o pomoc,
żeby zatrzymać ten proces. Jego stan pogarszał się z każdą chwilą. Zaczął
myśleć o coraz drastyczniejszych środkach, którymi mógłby się uwolnić. Przez
głowę przebiegały mu nawet myśli, żeby odciąć sobie dłoń, lecz nie dałby rady
wydostać się z celi. Pomóc mu mogło tylko poniżenie się przed Rowlem i wydanie
Ślizgonów.
Niemal rozpłakał się z radości,
kiedy w celi zjawiła się dwójka Ślizgonów ze świeżą wodą dla więźniów.
Najwyraźniej zostali tutaj odesłani na akcję przez Dracona i nieświadomie
spoczywało na nich uratowanie życia Evana.
— Młody — powiedział
zachrypniętym głosem Harry do jednego z nich, a ten przeniósł na niego
wystraszone spojrzenie. — Gdy tylko się stąd wydostaniecie, idź do Rileya
White’a i przekaż mu ode mnie wiadomość, że… — zawahał się chwilę — że się
rozgrzał.
— Że się rozgrzał? — zdziwił się
chłopak.
— Będzie wiedział, o co chodzi. —
Ślizgon skinął głową. — Tylko na nic nie czekaj, okay? — Chłopak jeszcze raz
potaknął. — Dzięki.
Kiedy tylko wyszli, Harry w
myślach odliczał minuty. Jego życie spoczywało w rękach Ślizgona, którego imienia
nawet nie znał. A jeśli chłopak zignoruje jego prośbę? Jeśli coś stanie mu na
przeszkodzie?
Krew przestała płynąć pół godziny
później. Temperatura naszyjnika znacznie spadła, więc Evan zorientował się, że
Ślizgon przekazał Łapie wiadomość, a ten natychmiast powiadomił o tym
Voldemorta. Niemal zemdlał z ulgi.
Nie minęło kolejne pół godziny,
kiedy w lochach zjawił się rozwścieczony Rowle. Zaraz za nim wkroczyli jakiś
śmierciożerca i Riley White z powagą wymalowaną na twarzy. Powieka mu jednak
drgnęła, kiedy dostrzegł Ślizgona. Drzwi celi zostały otwarte, a po chwili z
rąk Harry’ego osunęły się kajdany. Jego ciało runęło ciężko na ziemię jak worek
kartofli.
— Wychodzisz — niemal wypluł
Rowle.
Harry jednak wiedział, że nie
będzie w stanie zrobić ani jednego kroku.. Riley przepchnął się między
śmierciożercami, żeby mu pomóc. Zarzucił sobie jego bezwładną rękę na ramię,
objął go pod pachami i postawił jednym ruchem. Evan nie potrafił nawet podnieść
jednej nogi, więc Riley właściwie wyciągnął go z celi. Dopiero kiedy został
zmuszony do ruchu, jego ciało odczuło ból. Kręgosłup łamał mu się w krzyżu,
skurcze raz za razem chwytały jego nogi, a krew dopływająca do rąk sprawiała,
że niemal wył z bólu. To, że zostawiono ich samych zaraz po wyjściu z lochów,
nie było niczym zaskakującym. Łapa nie miał zamiaru dać mu odetchnąć, lecz od
razu zaciągnął go do skrzydła szpitalnego, chociaż Harry zaczął do niego
przeklinać, żeby się zatrzymał. Mimowolnie po policzkach spływały mu łzy,
których nie potrafił powstrzymać. Kiedy dotarli na miejsce, chłopak zwalił się
ciężko na łóżko. Chociaż rozpaczliwie potrzebował snu, nie był w stanie zasnąć
przez obolałe i zesztywniałe mięśnie. Pielęgniarka natychmiast się nim zajęła.
Jej leczenie było niemalże równie bolesne co zmaganie się z tym wszystkim w
lochach. Nie mógł się jednak sprzeciwiać. Jego ręce nie nadawały się do
niczego, więc Pomfrey musiała sprawić, by wróciło do nich krążenie. Przyznała,
że działania śmierciożerców mogły zakończyć się nawet amputacją kończyn.
Gdy już się położył, nie był w
stanie się podnieść. Ból pleców nie pozwalał mu nawet usiąść. Według
pielęgniarki potrzebował kilku dni na dojście do siebie. Zmuszony był do
wykonywania różnorodnych ćwiczeń ułatwiających mu powrót do sprawności. Pomfrey
podawała mu lekkie jedzenie, powoli przyzwyczajając jego żołądek do
przyjmowania pokarmu.
Kiedy naszyjnik na nowo zaczął
się rozgrzewać, Harry zmusił się do wyjścia ze skrzydła szpitalnego, kiedy
pielęgniarka poszła spać. Przemknął przez korytarze do gabinetu Syriusza, skąd
przedostał się do domu Voldemorta. Czarnoksiężnik obserwował go z góry, kiedy
wreszcie stawił się na jego wezwanie. Harry starał się nie pokazywać mu, jak
bardzo jest osłabiony, ale zdawał sobie sprawę z tego, że jego wygląd mówi sam
za siebie.
— Sądzisz, że coś osiągnąłeś
swoim zachowaniem? — zapytał Voldemort chłodnym głosem.
— Owszem. Akcja się odbyła, tak
jak chciałeś, więc nie wiem, z czym masz problem — odparł hardo chłopak. Kącik
ust Voldemorta wygiął się w ironicznym grymasie. — Wzywałeś mnie wtedy celowo?
Chciałeś wykończyć mnie niewypełnieniem polecenia? Nie było cię tutaj w trakcie
mojego pobytu w lochach tylko dlatego, żeby Syriusz nie mógł cię o tym
powiadomić, żebyś zareagował. Myślisz, że o tym nie wiem?
— Myślałeś, że będę na tyle
naiwny, żeby wierzyć, że nie spróbujesz w jakiś sposób ominąć moich rozkazów?
Wręcz przeciwnie. Byłem ciekaw, co takiego wymyślisz. Zdawałeś sobie sprawę z
konsekwencji, a nie jestem twoją niańką, żeby być na każde twoje skinienie. Tak
samo ja chcę się pozbyć ciebie, jak ty mnie.
— Dobrze, że nadal znamy swoje
priorytety — zakończył Harry, patrząc na niego ostro. — To wszystko?
Kiedy dotarł do kominka,
dostrzegł, że horkruks nadal stoi na swoim miejscu.
Zanim Harry wrócił do formy,
minęło kilka kolejnych dni. Powrót do zajęć przywitał z ulgą, chociaż większość
nauczycieli nie miała dla niego litości. Od Draco, Blaise’a i Dafne dowiedział
się, jaka panuje sytuacja w Hogwarcie, więc już wcześniej wiedział, że
Gwardziści w dalszym ciągu przebywają w lochach. Wiedząc, jakie panują tam
warunki, w głowie Harry’ego zaczął tworzyć się kolejny plan. Po przejęciu
magazynu z jedzeniem śmierciożercy musieli uzupełnić zapasy, a ukradziony
prowiant znajdował się w Pokoju Życzeń, do którego dostęp miało tylko kilka
osób. Grupa sabotażowa ze Slytherinu zajmowała się rozdawaniem w tajemnicy
posiłków najbardziej zagłodzonym uczniom. Kiedy Evan powiedział trójce
przyjaciół, co chciałby zrobić, uznali, że jest kompletnie szalony.
— Ledwo wyszedłeś z lochów i
zaraz znowu tam trafisz — uznała dziewczyna.
— O tej akcji nie będą wiedzieć,
więc jest mniejsza szansa, że mnie złapią. To druga grupa sabotażowa. Im nas
więcej, tym lepiej.
Kiedy już przyszło co do czego,
cała trójka ruszyła na akcję razem z nim. Do lochów przedostali się bez większych
problemów, ogłupiając ochroniarza, który lekceważył swoje obowiązki. Blaise jak
zawsze został na czatach, a pozostała trójka ruszyła cicho przed siebie,
taszcząc za sobą torby z jedzeniem.
— Nadal twierdzę, że jest to
kretyński pomysł — oznajmił cicho Draco.
— Przestań jęczeć. Nikt cię nie
zmuszał — odszepnęła Dafne.
— Sumienie mnie zmusiło.
Zatrzymali się przed odpowiednią
celą, która w dalszym ciągu była wypełniona Gwardzistami, chociaż można było
dostrzec ich mizerny wygląd. Widok Malfoya musiał być dla nich kompletnym
zaskoczeniem, skoro w lochach nie było już żadnego Ślizgona. Niektórzy zerknęli
za trójkę nowoprzybyłych, jakby spodziewali się, że zaraz za nimi pojawi się
ochrona i zamknie ich w celi.
— Spokojnie, nie mamy zamiaru wam
potowarzyszyć — zakomunikowała Dafne. — Po prostu odezwała się w nas ta część
odpowiedzialna za współczucie i litość.
Podała im przez szczeble
wyciągnięte z torby jabłka.
— Niezatrute — rzucił Evan,
widząc zdumione spojrzenia. — Lepiej się pospieszcie. Nie mamy dużo czasu.
Gwardziści odebrali od nich
przyniesione owoce i zaczęli jeść, napełniając żołądki. Harry odszukał wzrokiem
Ginny, która patrzyła na niego ciepło. Podeszła bliżej krat, w trakcie gdy
pozostali posilali się i sięgali po kubki z piciem podawane im przez Draco.
— Rowle cię zabije, jeśli cię
tutaj złapie — powiedziała w stronę Evana.
— I tak chce to zrobić, więc co
mi szkodzi.
Uśmiechnęła się szeroko,
odbierając od niego jabłko. Wpatrywali się w siebie, jakby nie widzieli się
wieczność. Zwykłe muśnięcie dłoni było balsamem na skołatane nerwy, a twarz
drugiej osoby zapowiedzią, że wszystko będzie dobrze. Krótkie spotkanie
wystarczyło, by dać nadzieję.
— Chyba wiem, jak powinniśmy
wydostać z Hogwartu Rona i Hermionę.
Harry podniósł głowę, słysząc
słowa Syriusza. Obaj siedzieli w kwaterach nauczyciela, wymieniając się
spostrzeżeniami na temat ostatnich wydarzeń. Łapa rozparł się wygodniej w
fotelu i kontynuował:
— Nie będzie to bezpieczne, ale
chyba nie mamy innego wyjścia. Musimy zorientować się, według jakich zmian
pracują ochroniarze, znaleźć dwóch najbardziej leniwych lub głupich, podszyć
się pod nich i wypuścić Rona i Hermionę z Hogwartu przez Posąg Jednookiej
Czarownicy.
— I przez godzinę udawać dwójkę
śmierciożerców? Jak chcesz to zrobić? Zamienimy się przez eliksir wielosokowy i
co dalej? Pierwsza lepsza rozmowa z innym ochroniarzem może nas wydać.
— Widzisz inne rozwiązanie? Pod
wielosokowym Ron i Hermiona nas nie poznają. W inny sposób nie wydostaniemy ich
ze szkoły, nie wydając jednocześnie siebie. Sam twierdzisz, że nie mamy dużo
czasu na odszukanie horkruksa. Musimy zaryzykować.
Harry nie był w stanie wymyślić
żadnego innego sposobu na wyprowadzenie dwójki Gryfonów ze szkoły, więc chcąc
nie chcąc zajęli się organizowaniem tego przedsięwzięcia. Wielką niewiadomą
było to, kiedy Gwardia Dumbledore’a zostanie wypuszczona z lochów, lecz Evan i
Riley wiedzieli, że prędzej czy później wrócą do poprzednich zajęć i będą mogli
zrealizować swój plan.
Klasy były znacznie opustoszałe w
trakcie nieobecności GD, a Megan Larson stała się o wiele milszą osobą niż
zwykle. Zapewne humor poprawiała jej świadomość, że buntownicy zostali złapani
i ukarani. Nadal miewała swoje wybuchy złości i wyżywała się na mało winnych
uczniach, jednak różnica była znacząca.
Świadomość tego, że Ginny po raz
kolejny spędza noc w zimnych lochach bez pożywienia popchnęła Harry’ego do następnej
wyprawy do lochów. Wymknął się z łóżka, kiedy myślał, że wszyscy śpią i ruszył
do pokoju wspólnego. Już miał wychodzić na korytarz, gdy usłyszał głos Draco:
— Nie wiem, jakim cudem ty
jeszcze żyjesz, skoro tyle razy złamałeś zasady i nie boisz się nocnych
wypadów.
Evan odwrócił się w stronę drzwi
dormitorium, przez które wyszedł chwilę wcześniej. Draco stał z założonymi na piersiach rękoma,
obserwując chłopaka zmrużonymi oczami.
— Nocami częściej cię nie ma w
dormitorium niż jesteś. Myślałeś, że nie zauważyłem?
— Co cię tknęło, że tym razem
postanowiłeś mnie uświadomić?
Draco oparł się swobodnie o
framugę drzwi, spoglądając na niego z góry.
— Pójdę z tobą, żeby coś
sprawdzić i wtedy ci powiem.
Evan uniósł kącik ust.
— Bardzo mnie to ciekawi, więc
zgoda.
Poczekał chwilę, aż Draco
wciągnie na siebie ubrania i wsunie na nogi wygodne buty, a później razem
wyszli z pokoju wspólnego Slytherinu. Przyzwyczajeni do nocnych wypadów
przemykali przez korytarze niezauważeni przez ochroniarzy, chowając się w
najdziwniejszych kątach. Dotarli na najwyższe piętro i wkroczyli do Pokoju
Życzeń, w którym znajdowało się ukradzione przez Ślizgonów jedzenie. Draco nie
wyglądał na zaskoczonego, lecz raczej zrobił minę, jakby tylko potwierdził
swoje przypuszczenia. Nie skomentował tego nawet mruknięciem. Nie zdziwił się
też, kiedy pojawiły się drzwi prowadzące ich wprost do lochów. Upewnili się, że
na korytarzu nie ma żadnego śmierciożercy, by przedostać się do tej części
korytarzy, w której uwięziono Gwardzistów. Początkowo nikt z nich nie rozpoznał
Ślizgonów, lecz wystarczył jeden głupi komentarz ze strony Dracona, by wszyscy
zwrócili na niego uwagę.
Zapewne nikt z nich nie rozumiał,
dlaczego Ślizgoni podejmują takie ryzyko, by przynieść im coś do zjedzenia,
jednak zdawali sobie sprawę z tego, że to Evan jest głównym pomysłodawcą. Sądzili też, że gdyby w lochach
nie znajdowała się Ginny, chłopak zachowałby się zupełnie inaczej, zostawiając
ich na pastwę śmierciożerców.
— Nie obiło wam się o uszy, czy
mają zamiar w najbliższym czasie nas stąd wypuścić? — zapytał Anthony. —
Siedzimy tutaj bezczynnie od dobrego tygodnia, mało kiedy lądując na torturach,
co jest aż dziwne.
— Zacznijcie sypać nazwiskami to
od razu was wypuszczą — oznajmił szyderczo Draco.
Gwardziści spojrzeli ostro w jego
stronę, a Evan westchnął ciężko.
— Nie, nic nie słyszeliśmy —
powiedział, nie chcąc doprowadzić do scysji.
Wszyscy zamarli, kiedy usłyszeli
skrzypienie drzwi, czyjeś głosy i kroki.
— Masz te swoje głupie pomysły! —
wysyczał w stronę Evana Malfoy. — Na własne życzenie władujesz nas do lochów!
Harry poczuł występujący na
plecach pot i szaleńczo bijące serce w piersi. Jak mieli teraz uciec? Droga do
wyjścia prowadziła wprost na wchodzących śmierciożerców, a przejście do Pokoju
Życzeń zniknęło wraz z zamknięciem drzwi. Znaleźli się w pułapce.
— Właźcie do celi — rzuciła
Hermiona, zrywając się na nogi. — Szybko!
Draco jęknął cicho, kiedy Evan
otworzył kraty jednym zaklęciem. Do czego to doszło! Musiał polegać na
Gryfonach, Puchonach i Krukonach, a Evan najwidoczniej nie miał nic przeciwko
temu! Wszedł prędko do środka zaraz za chłopakiem. Zamknął cicho drzwi i
zakluczył ją, by śmierciożercy nie zorientowali się, że coś jest nie w
porządku. Hermiona wydawała polecenia stłumionym głosem, a wszyscy słuchali jej
bez szemrania. Ginny pociągnęła Evana w stronę hamaku i nakazała mu się na nim
położyć. Sama ostrożnie weszła na niego zaraz za nim, kładąc się w taki sposób,
by z korytarza było widać, jakby w hamaku spała jedna osoba. Luna narzuciła na
nich koc, zasłaniając nim Evana i pozostawiając odkryte jedynie włosy
dziewczyny. W tym samym czasie pozostali ukryli Dracona pomiędzy Padmą a
Terrym. Całą trójkę przykryto kocami, więc dodatkowy wzgórek wyglądał jak
skołtuniony materiał. Kroki zbliżały się coraz bardziej. Neville zaczął cicho
rozmawiać z Hanną, by w powietrzu nie wisiała atmosfera pełna napięcia. Harry
poczuł uścisk na swoim nadgarstku, więc wplótł palce w dłoń Ginny, starając się
ją uspokoić. Słyszał jej szybko bijące serce i pośpieszny oddech. Sam nie
potrafił przełknąć śliny przez zaciśnięte z nerwów gardło.
Zapadła chwila ciszy, kiedy
śmierciożercy pojawili się tuż przy drzwiach celi. Wszyscy wstrzymali oddechy,
czekając na ich słowa, że zauważyli dodatkowych więźniów.
— Jak się czujecie, gówniarze? —
rzucił szyderczo jeden z nich. — Głodni?
Roześmiał się razem z drugim
ochroniarzem, jakby powiedział niesamowicie śmieszny żart. Harry natomiast
poczuł niemałą satysfakcję z nieświadomości śmierciożerców, że chwilę wcześniej
Gwardziści zostali nakarmieni.
— Z przykrością stwierdzam, że
dzisiaj możecie zjeść te śmierdzące koce, bachory. Żarcia nie będzie.
Ze śmiechem na ustach oddalili
się od celi w stronę wyjścia. Ich chichoty docierały do nich jeszcze przez
kilka przeraźliwie długich sekund. Dopiero kiedy wszyscy upewnili się, że
ochroniarze wyszli z lochów, pozwolili Evanowi i Draco wydostać się z kryjówek.
Blondyn zatrzymał na chwilę wzrok na Evanie i Ginny, kiedy ci powoli zwalniali
hamak. Jego uwadze nie umknęły ich złączone jeszcze przez kilka sekund dłonie.
— Lepiej stąd idźcie. W każdej
chwili mogą wrócić — powiedziała cicho Hermiona.
Uznali, że tak będzie najrozsądniej,
dlatego cicho ruszyli w stronę wyjścia, w ogóle się do siebie nie odzywając,
żeby nikt ich nie usłyszał. Evan uchylił drzwi, a Draco prędko rzucił zaklęcie
ogłupiające na ochroniarza. Przemknęli przez korytarz niezauważeni i bardzo
szybko przedostali się do pokoju wspólnego.
— Sprawdziłeś to, co chciałeś? —
zapytał Evan, kiedy wiedział, że już są bezpieczni.
Draco uśmiechnął się z lekką
kpiną.
— Oczywiście, Potter.
_________________
W związku z wieloma komentarzami odnośnie tego, że wszyscy mogą być przyjaciółmi Harry'ego, muszę się wypowiedzieć ;) Owszem, Harry może powiedzieć coś takiego Voldemortowi, jednak to Voldemort musi ocenić, czy Harry powiedział prawdę. Voldemort może zaryzykować i zabić osobę, o której Harry powiedział, że jest jego przyjacielem, ale nie może być pewny, czy to przeżyje. Harry może skłamać - Voldemort nie musi mu uwierzyć. Żeby wszystko było jasne, zostanie to wyjaśnione w treści opowiadania :)
Trisy Di Angelo, tak jak napisała Nesia, korzystam z kodów CSS. Teraz już niezbyt wiem, jak to wszystko się to robiło, bo już dawno nie tworzyłam nowego szablonu, ale mam plik, w którym zapisałam podstawowe kody. Zawsze szukałam kodów i instrukcji na innych blogach, gdzie dziewczyny zajmowały się tym bardziej profesjonalnie, ale uczyłam się na zasadzie prób i błędów.
Niezrównoważona, Anonimowy, przewiduję nie więcej niż 30 rozdziałów ;)
Stało się to, na co wszyscy czekali xD
Coraz bardziej obawiam się, że będą zmuszona zrobić przerwę we wstawianiu rozdziałów :/
Z pozdrowieniami,
Wasza Bully :)
CHYBA MAM ZAWAŁ
OdpowiedzUsuńTOTALNIE MI SIĘ SERCE ZATRZYMAŁO
Ja nie wiem czy większą przyjemność sprawia ci torturowanie Pottera czy nas ;o
O MATKO JA WIEDZIAŁAM ŻE TO BĘDZIE DRACO
UWIELBIAM CIĘ ZA TO *-*
Dobra, nie napiszę nic więcej, bo mnie zatkało XD
Życzę bardzo bardzo dużo weny ;D
Aż brak mi słów po tej ostatniej linijce,przysięgam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się tego nie spodziewałam. Tak z ciekawości ile masz już napisanych rozdziałów do przodu?
Tak teraz myśle 'a co jeśli Draco pracuje dla voldka i to co chciał sprawdzić to nie była tożsamość Evana tylko to czy pomaga więzniom?' i potem by nakablował plus powiedziałby kto jeszcze jest w GD
UsuńO ja cię... Jestem ciekawa jak Draco do tego doszedł. Świetny rozdział i już nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńOoo shit! Wreszcie to na co wszyscy czekaliśmy! Strasznie lubię Dracko, dlatego cieszę się, że to on odkrył tajemnicę Evana.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo weny, jeśli jednak będzie przestój w rozdziałach wszyscy cierpliwie poczekamy, bo to opowiadanie coraz bardziej i bardziej zaczyna mi się podobać :)
PS. Nie mogę wyrazić słowami, jak dobre są Twoje opisy tortur, jesteś w tym specem :)
O ja
OdpowiedzUsuńNie mogłam oddychać jak przeczytałam ostatnią linijkę... Miałam takie wrażenie że coś się wydarzy
Jestem ciekawa jak do tego doszedł BULLY zabiję cię za takie zakończenia naprawdę nie długo będę miała zawał.Nie mogłam się doczekać aż ktoś odkryje że to Harry. Ni mi się waż robić przerwę chyba że chcesz ofiary... Ile ja bym dała żeby wiedzieć jak to się dalej potoczy...
Przepraszam że dawno nie komentowałam ale to nie było przez lenistwo tylko miałam małe problemy.
A tak z ciekawości może ja nie ogarniam ale masz jakąś godzinę o której wstawiasz rozdziały?
Dużo weny życzę
Serdecznie pozdrawiam
Hej! Hej nie rób mi tego... Czekanie na kolejny rozdzial to jak narkotyk! Przeczytasz i chcesz wiecej! Prosze nie rób tego, zrobisz mi przymusowy odwyk...
OdpowiedzUsuńJej za tydzien rodziałek na urodzinki :D
OdpowiedzUsuńZawał
OdpowiedzUsuńTo jedno słowo opisuje cały rozdział, szczególnie końcówkę. Dziękuję, dobranoc.
Hej
Ostatnią linijkę czytałam z pięć razy żeby zorientować się o co chodzi, po czym dostałam zawału. To miała być Miona! Ale Draco też kocham *.* więc może być :) Nie doczekam soboty. Nie wytrzymam psychicznie! Polsat! *załamuje się z powodu uświadomienia sobie że musi czekać 168 długich godzin do kolejnego rozdziału*
Nie, błagam, nie rób przerwy :'(
Pozdrawiam, życzę multum i jeszcze trochę weny
Lady Night
Hej
UsuńPrzeglądałam ostatnio wattpada i znalazłam jedno z twoich opowiadań (Drugie Oblicze) opublikowane przez kogoś. Jest na szczęście dopisek że nie jest to opowiadanie autorskie, ale nie ma podanego autora. Stwierdziłam że chciałabyś o tym wiedzieć.
Pozdrawiam,
Lady Night
Jestem usatysfakcjonowana, Malfoy wie! (Wiedziałam to już od tego momentu, kiedy Draco chciał coś sprawdzić, no to takie świetne było!) No w końcu! Aż drżą mi ręce xD Tylko żeby w następnym rozdziale nie było, że Malfoy się przejęzyczył. :D
OdpowiedzUsuńŻyczę wielkiej ilości weny!
Pozdrawiam ;)
Niezrównoważona
O KURWA. PIERDOLONY ZAWAŁ. CHCESZ NAS WSZYSTKICH KURWA ZABIĆ.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za przekleństwa, ale inaczej się po prostu nie dało. To mnie zabiło; ja wiedziałam że u Ciebie Draco nie jest nigdy głupi (może trochę idiotą, ale to inna sprawa). Ale On już wie, Hermiona też niemalże wie. No to jest po prostu mózg rozjebany. Ciekawe co teraz zrobi Malfoy; albo się okaże że to wszystko do tej pory, ta jego niby zmiana to ściema i chciał tylko wydać Harry'ego, albo naprawdę wie, że to słuszna droga.
Mistrzostwo totalnie👌❤
Ściskam mocno i daję mega kopa z weną
@smallerthandot xx
Jezuu! ZAWAŁ ! JA WIEDZIAŁAM ! DRACO ! NARESZCIE !
OdpowiedzUsuńMój komentarz chyba zmobilizował Draco do działania, naprawdę.
Ja tylko powiedzieć, że chce cos sprawdzić to wiedziałam.
Rozdział jest tak świetny, że Ja nie mogę, ale ubolewam nad tym, że taki krotki. Mam wrażenie, że kiedyś były dłuższe ;/
Ty Polsacie, jak ja mam tydzień wytrzymać bez rozdziału. Ja rozumiem, że reklamy na tej stacji są długie, ale EJ. ��
Dobra,
Weny życzę,
Pozdro,
Nesia
Jest pierwsza w nocy a ja po skończeniu tego rozdziału jestem na granicy zawału. Niee i jak ja mam teraz wytrzymać tydzień?! �� I jak ja mam w ogóle zasnąć?! Dziewczyno będziesz odpowiedzialna za moją bezsenność.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko kocham te emocje �� pozdrawiam :*
Ps. Mimo wszystko znając już Ciebie obawiam się, że nazwanie go Potterem mogło oznaczać jedynie porównanie go jako chłopaka Ginny albo coś.. Ale mam nadzieję, że tego nie zrobiłaś!
UsuńJeżeli to zrobiła to ją zabijemy!
UsuńO rajuniu... taaaak Draco odkrył prawdę. Ciekawe tylko jak Evan na to zareaguje.. po cichu liczyłam że Ginny będzie pierwsza a jednak nie. Nadal jestem w szoku więc życzę Ci dużżżo weny :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zauważyłem, że Trisy wzięła mnie za dziewczynę - nah, jestem facetem ;-;
OdpowiedzUsuńCo do umowy - Voldemort musiałby być pewny w 100%, że ktoś nie jest przyjacielem Harrego, żeby ryzykować swoją śmierć. Można by to wykorzystać :P
Ha! Wiedziałem, że to o to Draco będzie chodzić! WIEDZIAŁEM! :D
Byłem wczoraj tak zmęczony, że zasnąłem pisząc ten komentarz. Brawo ja.
Pozdrawiam, Saspik
Czekałam na ten moment, bardzo, bardzo <3 I jestem nim totalnie i absolutnie zachwycona, do tego stopnia, że znalazłam chwilę by opowiadanie skomentować (przepraszam, że zazwyczaj tego nie robię, ale i bez tego opowiadanie wielbię całym sercem <3). Czekam teraz na podobne rozkminy Hermiony, skoro Draco dał radę (oczywiście, że dał, nie przyjmuję tego co sugeruje Lail la :P) to Hermiona też musi być blisko prawdy. Voldemort mnie trochę przeraża, mam wrażenie, że zaczyna mu się nie podobać ten stan rzeczy i będzie teraz dobitnie to pokazywać. Pozdrawiam serdecznie, mam nadzieję, że nie będziesz jednak zmuszona robić nam przerwy od opowiadania :)
OdpowiedzUsuńKufa, kufa, kufa, kufa!!! Jaaaaaaaaaa! Aaaaaaaaaaaa! Kurde! Jeeeeeeeeej! Hurra! NARESZCIE KTOŚ SIĘ DOMYŚLIŁ!!! Powinnam uczyć się do konkursu ale kit!!! Przez Ciebie prawie umarłam przez zakrztuszenie śliną!!!!! Czekaj muszę ochłonąć. *wdech, wydech, wdech, wydech*
OdpowiedzUsuńOk, już się uspokoiłam. Dobrze, że wypuścili Harry'ego z lochów. Ale ostatnia linijka... *nabiera powietrza* TO BYŁO COŚ!!! CHCĘ WIĘCEJ!
Pozdrawiam
~ Abigail_Dumbledore
*uświadamia sobie coś ważnego* Ej a jak Draco się tak naprawdę nie domyślił a powiedział tak tylko dlatego bo "Potter" miał jako dziewczynę Ginny? A Ty napisałaś tak tylko dlatego by narobić nam nadziei a potem ją zrujnować i nas wnerwić? Jeśli tak, to znajdę Cię i zabiję. Ale jeśli tak stanie się naprawdę to mam nadzieję, że Harry powie coś takiego: "Jak się domyśliłeś?" I wtedy Draco naprawdę się domyśli.
Usuń~ Abigail_Dumbledore
Nienawidzę takich zakończeń! Nie ładnie! Cały tydzień czekania! Grrrr....
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie to tak jak już wcześniej stawiałam - Hermiona lub Draco :) Chociaż wydaje mi się, że Hermiona też już wie, tylko nie miała okazji tej myśli wypowiedzieć na głos lub nie chciała wydać Harry'ego?
Ten Harry w twoich opowiadaniach nie ma za łatwego życia ;) Ale przez to (a przynajmniej ja tak mam) czyta się rozdziały z wieloma emocjami, co sprawia, że jest jeszcze bardziej interesująco :)
Jestem tak załamana zakończeniem, że nic więcej chyba nie napiszę. Oby weekend nadszedł jak najszybciej! Jak zwykle dużo weny <3
nie mogę się doczeka co dalej twoje opka rozwalają system więc twórz dalej :)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńkońcówka, no no, choć ciekawe po czym doszedł do takiego wniosku Draco, specjalnie go wzywał...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia